Joanna Bator – jedna z najważniejszych polskich pisarek, laureatka prestiżowych nagród, m.in. Nagrody Literackiej Nike oraz Nagrody im. Hermana Hessego. Autorka bestsellerów tłumaczonych na wiele języków, w tym zekranizowanego Ciemno, prawie noc i Gorzko, gorzko, które doceniły setki tysięcy czytelników. Wielbicielka japońskiej kultury, podróżniczka mieszkająca w Podkowie Leśnej, w Domu pod Ptakiem Nakręcaczem, w towarzystwie ukochanych psów i kotów.
Życie pomiędzy KOCIARAMI a KOCIOJADAMI chciałoby się rzec, ale kociojadów jest tutaj jednak zdecydowanie więcej. Mniej więcej tyle co u Marka Hłasko w latach pięćdziesiątych. Za dużo? Może faktycznie w takim miasteczku jak Wałbrzych w dobie transformacji było ich (jest) w proporcji tyle, ile w świecie wykreowanym przez Joannę Bator.
Jeśli ktoś oczekuje thrillera, może poczuć się rozczarowany, bo pod tym względem książka jest słaba, natomiast ludzkie historie opisane w niej są niezwykle przejmujące, ostre jak nóż przecinający skórę czytelnika. Różne perspektywy patrzenia na tę samą rzeczywistość dostarczają furę refleksji. Niesłychanie interesujące jest poznawanie losów rdzennych mieszkańców Wałbrzycha (Waldenburga),a potem znów nawiedzają czytelnika nieciekawe (niedopracowane) fragmenty thrillera okraszone takim trochę na siłę dobranym słownictwem wzbudzającym niby nastrój grozy i tak to faluje do końca.
Książka pokonała w wyścigu o nagrodę NIKE 2013 „Morfinę” Twardocha, a ponieważ „Morfina” bardzo mi się podobała, szybko sięgnąłem po „Ciemno prawie noc”, aby samemu się przekonać czy to rzeczywiście takie cudo. Nie zawiodłem się, wręcz przeciwnie jestem pod wrażeniem, jednak gdybym był jurorem, przyznałbym palmę pierwszeństwa – „Morfinie".
Krótkie, choć jednocześnie treściwe opowiadania o pozornie niepowiązanych ze sobą postaciach. Pozornie, bo w każdej opowieści autorka subtelnie wplotła element, który łączy przedstawionych bohaterów. Szalenie mi się to podobało, bo wymagało zachowania czujności i skupienia, no i dodało fajnego smaczku.
Całość czytało mi się naprawdę dobrze i przyjemnie. Jest w tym wszystkim pewien element niedopowiedzenia, nieoczywistości, może nawet magii. Taki raczej już charakterystyczny dla historii, które tworzy Joanna Bator.